- Gianetta wykarmi dziecko...
Katalog znalezionych haseł
 
Cytat
Dlaczego trzeba całego życia, by sobie uświadomić, że złowróżbne znaki pojawiają się równie często jak ptaki na czereśni? Jonathan Carroll - Zaślubiny patyków
Start Koniec... Duclos... XIV...
 
  Witamy

Nie sposób jednak zaczynać od nowa. Tylko niemowlę może zacząc całkiem od początku
- Ale ja te¿ wracam do Londynu - powiedzia³a lady Rozalinda. - Gianetta musi jechaæ ze mn¹. Kto by mi tak wspaniale uk³ada³ w³osy? - Dotknê³a p³owych loków. Jane straci³a resztki nadziei. - Mo¿e jednak Gianetta mog³aby tutaj zostaæ, milady? To tylko kilka miesiêcy, dopóki nie przestanie karmiæ Marianny. - To niemo¿liwe - oznajmi³a ³agodnie hrabina. - Przykro mi. - Odwróci³a siê i zaczê³a podziwiaæ swoje odbicie w lustrze o z³oconych ramach. Zrozpaczona mina Jane obudzi³a w Ethanie lekkie wyrzuty sumienia. Pojawienie siê dziecka by³o pewnie najwiêkszym wydarzeniem w jej ¿yciu od czasu tamtego upadku z drzewa, kiedy oboje mieli po dwanaœcie lat. - Mnie równie¿ jest przykro - powiedzia³. - Ale sama chyba rozumiesz, ¿e inaczej zrobiæ siê nie da. Z twarzy Jane znikn¹³ smutek i pojawi³ siê na niej znajomy, pe³en wy¿szoœci grymas. Podnios³a g³owê, wydê³a wargi i spojrza³a na niego z góry. - Owszem, da siê. Ja te¿ pojadê do Londynu. Ktoœ musi opiekowaæ siê dzieckiem. Bo¿e, dopomó¿! Myœl, ¿e ponura, zasadnicza Jane mia³aby codziennie zasiadaæ przy wspólnym stole i wyg³aszaæ krytyczne uwagi, przerazi³aby ka¿dego mê¿czyznê. - Postanowi³em zatrudniæ wykwalifikowan¹ niañkê - powiedzia³ Ethan. - Zapewniam ciê, ¿e dziecko znajdzie siê pod doskona³¹ opiek¹. Jane podesz³a bli¿ej. - Mimo to pojadê do Londynu. Hrabia doszed³ do wniosku, ¿e trzeba zadzia³aæ urokiem osobistym, skoro ostre s³owa nie poskutkowa³y. Wzi¹³ Jane pod ramiê i poprowadzi³ j¹ do drzwi. - Daj spokój, Jane. Bardzo dobrze siê sta³o, ¿e zajê³aœ siê Mariann¹. Ale na pewno nie chcesz opuszczaæ rodzinnego domu. Musia³abyœ zostawiæ swoje ksi¹¿ki, zamieniæ spokojne, uporz¹dkowane ¿ycie na pe³ne wystêpku miasto. Jane stanê³a w miejscu i nie dala siê dalej prowadziæ. - W³aœnie dlatego muszê jechaæ do Londynu. Muszê chroniæ dziecko przed twoim niemoralnym wp³ywem. - Marianna bêdzie ca³kiem bezpieczna. Przysiêgam. A jeœli siê przekonam, ¿e to nie moja córka, wtedy ty siê ni¹ zajmiesz. Jane a¿ krzyknê³a z oburzenia i wyrwa³a ramiê z uœcisku Ethana. - W³aœnie o to mi chodzi. Tak naprawdê wcale ci na Mariannie nie zale¿y. Gdyby by³o inaczej, nie mia³oby dla ciebie znaczenia, kto jest jej ojcem. - Sentymentalne bzdury - wymamrota³. Straci³ resztki dobrego humoru. - Nie mam obowi¹zku utrzymywaæ obcego bêkarta. - W³aœnie dlatego ja by³abym lepsz¹ opiekunk¹. Nie obchodzi mnie, czyje to dziecko. - Powiedzia³em, ¿e zrobiê to, co nale¿y - oœwiadczy³ hrabia. - Jeœli rzeczywiœcie jestem jej ojcem. - A jeœli nie, to zostawisz j¹ w sierociñcu? Porzucisz na ³askê... Przerwa³o jej g³oœnie klaœniêcie w d³onie. - Doœæ tych k³ótni - wtr¹ci³a siê lady Rozalinda. - Mo¿na by pomyœleæ, ¿e nadal macie po dziesiêæ lat. Jane, podoba mi siê pomys³, ¿ebyœ towarzyszy³a nam w Londynie. To doskona³e rozwi¹zanie. Twarz Jane rozjaœni³a siê. - Bardzo dziêkujê, milady. - Ona z nami nie pojedzie - sprzeciwi³ siê Ethan. - Ale Jane ma racjê. Mariannie potrzeba matki, nie tylko niañki. Hrabia spojrza³ ponuro na Rozalindê. - To ciekawe. Kiedy ja by³em ma³y, musia³a mi wystarczyæ niañka. Lady Rozalinda lekko wzruszy³a ramionami. - To by³o zupe³nie co innego. Twój œwiêtej pamiêci ojciec uwa¿a³, ¿e ch³opca nie mo¿na rozpieszczaæ. Nie spierajmy siê teraz o to. Wiem, jak rozwi¹zaæ nasz problem. Lekki uœmiech, igraj¹cy na wargach matki, nie budzi³ zaufania hrabiego. NajwyraŸniej coœ knu³a, gotów by³ postawiæ na to ca³y swój maj¹tek. - Najlepiej bêdzie, jeœli Jane zostanie w Wessex. Tu, gdzie jej miejsce - oœwiadczy³. Matka zby³a jego s³owa lekcewa¿¹cym ruchem rêki. - Nie zachowuj siê jak gbur. W koñcu Jane to moja chrzestna córka. Zbyt d³ugo ju¿ zaniedbujê swoje obowi¹zki wobec niej. - Spojrza³a na Jane z szerokim uœmiechem. - Dlatego te¿ zapraszam j¹ do Londynu na ca³y sezon. Powóz jecha³ ruchliw¹, zat³oczona ulic¹, a Jane z nosem przyciœniêtym do szyby ch³onê³a widoki miasta. Jeszcze nigdy w ¿yciu nie widzia³a tylu ludzi i budynków naraz. Zgodnie z ¿yczeniem lady Rozalindy, Gianetta z Marianna jecha³y w powozie wraz z baga¿ami, a Ethan przed nimi, na piêknym kasztanowatym wa³achu. Od czasu k³ótni nie odezwa³ siê do Jane niemal s³owem. Poprosi³ tylko o pokazanie mu kartki, któr¹ znalaz³a przy Mariannie, a po starannym jej obejrzeniu stwierdzi³, ¿e nie rozpoznaje charakteru pisma. Jane zauwa¿y³a, ¿e tli siê w nim iskra gniewu, co zupe³nie nie pasowa³o do takiego rozpustnika i lekkoducha. Zapewne po prostu z³oœci³o go, ¿e Jane wtr¹ca siê w jego sprawy. Rozwa¿nie postanowi³a wiêc nie wchodziæ mu w drogê. Przynajmniej przez jakiœ czas. Teraz po raz pierwszy ogl¹da³a Londyn. Oczekiwa³a, ¿e zobaczy tu pe³ne przepychu pa³ace z pó³nagimi kobietami, leniwie wyleguj¹cymi siê w oknach. Tymczasem w po³udniowej czêœci miasta, przez któr¹ jechali, pe³no by³o w¹skich zau³ków i zakurzonych podwórek, na których suszy³o siê rozwieszone na sznurach pranie. W bocznych uliczkach roi³o siê od brudnych i bosych dzieci, którym przygl¹da³y siê siedz¹ce na progach matki. W powietrzu wisia³ dym z kominów. Powóz zaturkota³ na moœcie, spinaj¹cym brzegi szerokiej brudnej rzeki i rozpadaj¹ce siê domy ust¹pi³y miejsca ³adniejszym budynkom. Tutaj równie¿ zobaczy³a zadziwiaj¹co wielu ludzi, od ulicznych handlarzy po przechadzaj¹ce siê damy, od odzianych w ³achmany ¿ebraków po wystrojonych d¿entelmenów. Wreszcie ujrza³a piêkne miejskie rezydencje, szerokie brukowane ulice i eleganckie sklepy o wielkich oknach, w których wystawiono artyku³y piœmienne, buty i bi¿uteriê. - W porównaniu z Rzymem Londyn jest takim ponurym miastem - stwierdzi³a z westchnieniem hrabina. Mia³a na sobie zielony kapelusik, podkreœlaj¹cy z³oty odcieñ w³osów. Drobnymi d³oñmi w rêkawiczkach trzyma³a po³y podró¿nej peleryny. - Ale to w³aœnie tutaj wydawane s¹ najwspanialsze bale. Jane zda³a sobie sprawê, ¿e gapi siê w okno jak prostaczka, wiêc szybko opar³a siê o aksamitne poduszki

comp
Nie sposób jednak zaczynać od nowa. Tylko niemowlÄ™ może zaczÄ…c caÅ‚kiem od poczÄ…tkuPragnienie, i¿by dziecko umia³o walczyæ o swoje sprawy (3), a tak¿e by umia³o realizowaæ swoje pomys³y (11) i wykazywa³o przedsiêbiorczoœæ (12) nie mówi jeszcze nic o tym, do...Wystar- czaj¹c¹ podstawê do tego daje naczelna zasada polskiego prawa ro- dzinnego - zasada dobra dziecka...Spo³ecznie niezbêdne zadania i funkcje wype³niaæ mo¿e dom dziecka dziêki sobie tylko w³aœciwej strukturze organizacyjnej, której g³ównymi elementami...David marzy³ o jeszcze jednym dziecku, a wtedy pa, pa podró¿e...Mówi¹c o samodzielnoœci dziecka podkreœlenia wymaga fakt, ¿e spo³eczeñstwo, w którym ono ¿yje, zarówrio najbli¿sze (rodzin), jak i dalsze (naród, ludzkoœæ), wyznacza...Wysun¹wszy siê z ³awki sta³a, gro¿¹c palcem, nad ma³¹ Cygank¹ rumuñsk¹, dzieckiem jeszcze, odzianym w malownicze ³achmany, z nieodzownym kartonikiem na piersi...Dziecko, które umia³o ju¿ chodziæ, zanim rozchorowa³o siê, prawdopodobnie bêdzie potrzebowa³o inaczej u³o¿onych i mniej intensywnych æwiczeñ...ja- -idealne - system s¹dów dotycz¹cych cech, jakie dziecko chcia³oby posiadaæ...Potem dopiero znaczenie s³owa uœwiadamia sobie równie¿ samo dziecko...S³owa s¹siadki tak ni¹ wstrz¹snê³y, ¿e postanowi³a urodziæ dziecko...
Cytat

Hi mihi doctores semper placuere docenda qui faciunt plus, quam qui facienda docent - ci mi się nauczyciele podobali w uczeniu, którzy raczej czynią niż uczą rzeczy już uczynionych.
Do sukcesu nie ma żadnej windy. Trzeba iść po schodach
Fidei Defensor (Fid Def lub fd) - obrońca wiary (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach). (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach). (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach)
Eripuit coelo fulmen, sceptrumque tyrannis - wydarł niebu piorun, a berło tyranom.
Ignorancja nie jest niewinnością, jest grzechem. Browing R

Valid HTML 4.01 Transitional

Free website template provided by freeweblooks.com