Koniec...
Katalog znalezionych haseł
 
Cytat
Dlaczego trzeba całego życia, by sobie uświadomić, że złowróżbne znaki pojawiają się równie często jak ptaki na czereśni? Jonathan Carroll - Zaślubiny patyków
Start Koniec... Duclos... XIV...
 
  Witamy

Nie sposób jednak zaczynać od nowa. Tylko niemowlę może zacząc całkiem od początku
Wykaz kar. Odciski palców. Fotografii brak. Jako ma³oletnia ¿adnego dowodu osobistego nie posiada³a. I to wszy- StKo. Podkomisarz Bogatoviæ chowa papiery do szufla-sto³u. Wstaje i zaczyna przechadzaæ siê po izbie Przysta;ie co chwila Przy okratowanym tam ulic¹ oficerowie, pobrzêkuj¹c sza- W mieœcie rozlepiaj¹ afisze obwieszczaj¹ce z powszechnej mobilizacji na terenie ca³ej dwu- -T^'11!1- AfiS2e w trzech miejscowych jê-ka¿dvm ™?mieckim> wêgierskim, chorwackim. I pod •• ym tekstem maczej nieco brzmi¹cy podpis Naj- 243 L jaœniejszego Pana: Franz Joseph der Erste, Ferenc- -Józsjef, Franjo Josip. A obok cesarski manifest: „Do moich ludów". Nieco osób gromadzi siê przy mokrych jeszcze afiszach rozlepionych na gmachu poczty, ¿upanatu, urzêdu skarbowego i kilku innych. Ktoœ g³oœno sylabizuje, wodz¹c palcem po linijkach druku, cierpliwie t³umacz¹c innym, którzy go s³uchaj¹ w nabo¿nym skupieniu. Jakiœ wyrostek biegnie na ukos Ferenc-József- -ter. I gwi¿d¿e na stacji lokomotywa. Potem powoli rusza z miejsca. Ponad dachy niskich magazynów stacyjnych wyrasta czarny k³êbiasty dym wyrzucany jej regularnym oddechem. Wisi chwilê w bezwietrznym powietrzu, potem roznuwa siê wpe³zaj¹c miêdzy wysokie, strzêpiaste, spalone s³oñcem korony akacji. Wyrostek cygañski Jano zostaje ponownie przes³uchany. Przyznaje, i¿ tamtego wieczora nie przez przypadek i bez powodu, „ot tak sobie", jak poprzednio twierdzi³, zszed³ oko³o pó³nocy do starej glinianki. Krêci³ siê wokó³ lokalu matki Supiciæ przy Kiralyi utca, gdzie bawili siê panowie wojskowi. Sta³ w cieniu drzewa naprzeciw winiarni, mo¿e dok³adnie pokazaæ to miejsce, oparty plecami o zapuszczon¹ ju¿ o tej porze ¿aluzjê piekarni Wintera. Co tam robi³? A nic w³aœciwie. Znalaz³ spory niedopa³ek, wiêc zapali³ go. Na co czeka³? Marika, któr¹ zna³ od dziecka, prosi³a, ¿eby nad ni¹ czuwa³. Pok³óci³a siê z jakiejœ przyczyny ze swym kochankiem Lup¹ i dlatego w³aœnie zwróci³a siê do niego, Jano. Widzia³, jak przechadza³a siê pod kasztanami za winiarni¹ matki Supiciæ, czekaj¹c na jak¹œ okazjê. Ale ba³a siê. Nie wiadomo w³aœciwie dlaczego. Mia³a jakieœ z³e przeczucie. Powiedzia³a wiêc: „Zaczekaj na mnie, a potem postaraj siê pójœæ niepostrze¿enie za nami..." Bo ona koniecznie potrzebowa³a dwóch koron i postanowi³a je za wszelk¹ cenê. 244 zdobyæ. Chcia³a kupiæ sobie szal, o którym od dawna marzy³a. Taki zielony w czerwone ró¿e. Próbowa³a go ukraœæ, ale nie uda³o jej siê, gdy¿ szal ten le¿a³ na wystawie sklepu Turnera na rynku... On, Jano, zna tê sprawê, gdy¿ kilkakrotnie stali oboje przed t¹ wystaw¹. Zwêdziæ coœ ze sklepu to nie to samo co ze straganu... Gdyby tylko oœmieli³a siê wejœæ tam, ju¿ by j¹ pan Turner zauwa¿y³ i natychmiast przepêdzi³. Do³o¿y³by nawet, gdyby j¹ dogna³, kilka siarczystych policzków. Ju¿ raz siê tak w³aœnie zdarzy³o. On, Jano, jest œwiadkiem. A ten szal w kwiaty kosztowa³ a¿ dwie korony. ¯o³nierz, panie komisarzu, da najwiêcej piêædziesi¹t filerów albo papierosa, a i to, gdy sobie podpije. Oficer zaœ... Jej ju¿ raz siê uda³o wyci¹gn¹æ od jednego z panów oficerów koronê. Pokazywa³a mi j¹. No wiêc wtedy... Widzia³em, stoj¹c pod piekarni¹, jak przechadza³a siê œrodkiem jezdni, jak wysz³a z cienia pod kasztanem, gdzie czatowa³a, i jak przystan¹³ obok niej jakiœ oficer. Czy mia³ w¹sy? - Jano zastanawia siê przez chwilê: - Chyba nie. W ka¿dym razie szczup³y i bardzo m³ody. By³o za ciemno i za daleko, ¿eby dok³adnie widzieæ. Chwilê postali na ulicy, potem ona posz³a przodem, a on kilka kroków za ni¹. Jano wówczas wyszed³ z ukrycia pod piekarni¹ Wintera i zbli¿y³ siê do nich. Oficer da³ m papierosa, a w³aœciwie to ona sama wyjê³a mu go z ust i nawet, œmiej¹c siê, dmuchnê³a mu dymem w oczy... A potem poszli oboje na prawo, skrêcili na tê œcie¿kê, która okr¹¿a szopy na ceg³ê, i weszli w zaroœla. On, Jano, przystan¹³ tam i czeka³. Ile czasu to trwa³o? Mo¿e z dziesiêæ minut, mo¿e nieco d³u¿ej... By³o zupe³nie ciemno. Oni zeszli chyba w dó³, na dno glinianki. Nie jest tego pewien, lecz teraz uœwiadamia sobie, ¿e s³ysza³ stamt¹d, z do³u, œmiech Mariki. A potem cisza - i nag³y krzyk. Krótki krzyk - i znów zapad³a cisza. Wiêc po chwili wahania Jano zbieg³ po zboczu na dno 245 rozpadliny. I zacz¹³ nawo³ywaæ w ciemnoœciach: — Marika! Mariszka! — a potem, po pewnym czasie, natkn¹³ siê na ni¹. Pan komisarz wie... Ona le¿a³a tam, a obok niej rozsypane koraliki z rozerwanego naszyjnika. Nadepn¹³em je bos¹ stop¹. I sam nie wiem czemu, nazbiera³em ich pe³n¹ garœæ... Jano nie potrafi sobie teraz wyt³umaczyæ, po co to zrobi³. Chyba odruchowo, a mo¿e, ¿eby komuœ pokazaæ jako dowód? Przykucn¹³ przy le¿¹cej na wznak i dotkn¹³ jej delikatnie. Poczu³ krew na palcach. Marika ju¿ nie ¿y³a, lecz by³a jeszcze ciep³a. Jœno podniós³ siê i sta³ chwilê, nie wiedz¹c, co robiæ. Potem wspi¹³ siê po stoku i pobieg³ w stronê Kiralyi utca. Tam, pal¹c papierosa, sta³ Lupa. Jano pokaza³ mu koraliki, nie mog¹c wymówiæ z przejêcia ani s³owa. Ale tamten chyba zrozumia³. Pobieg³em do winiarni matki Supiciæ, gdy¿ zrazu mia³em zamiar zawiadomiæ j¹ o tym, co siê sta³o, albo starego kelnera Laszló. Ale z winiarni wychodzi³a w³aœnie grupa oficerów. Wiêc rozmyœli³em siê i pobieg³em na komisariat... A te koraliki to mi siê rozsypa³y pod winiarni¹... I to pamiêtam, ¿e lœni³y w œwietle lampy zawieszonej nad wejœciem do lokalu matki Sup³ciæ, a jeden z oficerów nachyli³ siê i, jak siê zdaje, kilka z nich wzi¹³ do rêki i przygl¹da³ im siê, jakby siê dziwi³... A co do Lupy, to nie wiem, czy poszed³ tam, na dó³, do glinianki, czy nie. W ka¿dym razie nie przypominam sobie... Zostawi³em go stoj¹cego na œcie¿ce. Tak, panie komisarzu, to by³ na pewno oficer. A co do w¹sów — to chyba nie mia³. By³, zdaje siê, bardzo m³ody. Tak, u³an. Na pewno. Naszego pozna³bym po sznurach na mundurze. To by³ oficer u³anów, wiem na pewno. Nie. Gdy zszed³em do glinianki, szukaj¹c Mari-ki, jego ju¿ tam nie by³o. Gdzieœ znik³. By³bym chyba us³ysza³ jego kroki... Tam le¿y sporo suchych badyli, które szeleszcz¹, gdy siê idzie. Protokolant Marina zapisuje pilnie kaligraf icz- 246 nym pismem ka¿de s³owo zeznania Cygana Jano. Gdy protokó³ jest gotów, Jano stawia pod nim krzy¿yk

comp
Nie sposób jednak zaczynać od nowa. Tylko niemowlÄ™ może zaczÄ…c caÅ‚kiem od poczÄ…tkuJednak nie ma sposobu uniknicia tego niebezpieczeDstwa: w naszym niedoskonaBym [wiecie zawsze bdzie miejsce dla utopii i byBoby niemdrze wnioskowa, |e tylko dlatego, i| najwiksza utopia naszych czasów zakoDczyBa si katastrof nastpiB koniec samej polityki utopijnej— Ktoœ mówi³ — rzuca³ John oskar¿ycielsko — ktoœ tu mówi³ o wakacjach! Chc¹c uczciæ koniec sezonu, postanowiliœmy urz¹dziæ wielki wyœcig dla mê¿czyzn...Co teraz s¹dzisz o swojej marszrucie, Aragornie? Frodo us³ysza³ te s³owa i zrozumia³, ¿e to koniec jakiegoœ sporu miêdzy Gandalfem a Aragornem, zaczêtego znacznie wczeœniej...Ale na tym nie koniec jeszcze, bo ju¿ w trakcie lotu ogromny wilk zacz¹³ przemieniaæ siê w coœ w rodzaju pó³ wilka, pó³ cz³owieka, inaczej mówi¹c w wilko³aka, a dok³adniej...Mo¿e ju¿ si- znudzi³ i chcia³ przyœpieszyæ koniecê Nie, nie myœl-, myœl-, ¿e samotnoœæ, nawet w wieku dziewi-tnastu lat, mu nie ci¹¿y³a...- Jeœli zaczniemy zapisywaæ wszystko, czego siê dowiemy, pod koniec bêdziemy mieæ wystarczaj¹co du¿o kawa³ków, ¿eby z nich u³o¿yæ od- powiedŸ...W razie koniecznoœci dochodzi³o do takiej zamiany ról nieraz zupe³nie g³adko, ale zalecane to nie by³o...W ten sposób koniec dziejów Urartu jest jednoczeœnie pocz¹tkiem historii narodu gruziñskiego i ormiañskiego...Nikt inny nie móg³ liczyæ na zebranie koniecznej wiêkszoœci g³osów...- Wymagamy tego od pana koniecznie - powtórzy³a pani Alina...
Cytat

Hi mihi doctores semper placuere docenda qui faciunt plus, quam qui facienda docent - ci mi się nauczyciele podobali w uczeniu, którzy raczej czynią niż uczą rzeczy już uczynionych.
Do sukcesu nie ma żadnej windy. Trzeba iść po schodach
Fidei Defensor (Fid Def lub fd) - obrońca wiary (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach). (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach). (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach)
Eripuit coelo fulmen, sceptrumque tyrannis - wydarł niebu piorun, a berło tyranom.
Ignorancja nie jest niewinnością, jest grzechem. Browing R

Valid HTML 4.01 Transitional

Free website template provided by freeweblooks.com