Nie sposób jednak zaczynać od nowa. Tylko niemowlę może zacząc całkiem od początku
W mieszkaniu jego nic prócz prostych ław i stołu, łóżko potrząśnięte sianem, przykryte
grubą bielizną, strzelb parę, torba i odartych książek kilka. Dwa stare brytany wylegiwały się
na prostej sosnowej podłodze pierwszej izby. Nie wiem, jakim przypadkiem zastał go Aleksy,
stary wyszedł do progu i podał mu szeroką, namulaną dłoń swoją.
— Otoż to gość poczciwy, chaty się mojej nie boi — rzekł hrabia uśmiechając. — No
siadaj, proszę, i spocznij... Choć nie mam zwyczaju przywiązywać się do nikogo, bo wszelkie
przywiązanie niewolą i cierpieniem grozi, ale ciebie, mój Aleksy, prawie kocham... a szacuję
wyżej wielu!
Tych słów kilka były wielką pochwałą w ustach oszczędnego starca, który chętniej
naganiał, niżeli oddawał sprawiedliwość. Dobre serce pokrywało się w nim umyślnie
przywdzianą szorstką powłoką.
— No! ale cóż cię sprowadza, bo to darmo — rzekł — nie przyjechałbyś tak do mnie,
masz mnie co dzień u siebie, zatęsknić nie mogłeś... gadaj od razu; wiesz, że nie lubię
przyborów.
— Zgadłeś pan, na nieszczęście, żem przybył z prośbą — odpowiedział Aleksy. — Od
niejakiego czasu życie moje weszło na tor nowy i niespodziewany; sam nie wiem, dokąd idę...
i co z tego będzie.
— No! cóż się to stało? a! Karlin! — domyślając się zawołał stary. — Może matka przy
swoim starym rozumie ma słuszność, tobie to niepotrzebne... świat pracy, a świat fantazji i
państwa — to dwie całkiem odrębne sfery; w obu razem żyć nie można, pogodzić ich niepo-
dobna... Świat nasz bliżej jest prawdy, tamten na fałszywej zbudowany posadzie, cały
sztuczny... po co ci tam go szukać i z nim się bratać?
Aleksy wysłuchał cierpliwie; westchnął i po chwili namysłu odpowiedział:
— Są w życiu nieuniknione konieczności...
— Dla tych, co w nie wierzą — odparł Junosza — no, dalej, nie bój się, nie będę ci się
sprzeciwiać; od dawna przekonany jestem, że człowiek cudzą radą iść nie może i nie
powinien... skutecznie sam się tylko przez siebie wyrabia... mów.
— Julian był moim towarzyszem i przyjacielem, żąda mojej pomocy; dałem mu prawie
słowo zająć się jego interesami i zarządem majątku...
— A Żerby? a matka?
— Matka zostaje z Janem; i tak rozdzielić się już postanowiliśmy; ja miałem osobno
gospodarzyć na małej dzierżawie.
— Krok to ważny i ważniejszy może, niż ci się zdaje — odezwał się Junosza — stanowi o
całej twojej przyszłości, zmienia charakter... Byłeś ubogim i niezależnym, zaprzedajesz się
dobrowolnie... zważ, co robisz?... gotujesz sobie przyszłość utrapioną. Najpoczciwsi ludzie w
końcu wydadzą ci się niewdzięczni, gdy położenie twoje uczyni cię sługą, a zbliżenie do nich
w przekonaniu własnym podniesie. Co tam zarobisz? wiele upokorzenia za trochę grosza! Nie
lepiej mniej mieć i nauczyć się małym obchodzić?
— Wszystko to prawda — rzekł Aleksy — ale mało znacie Juliana, panie hrabio.
Junosza dźwignął ramionami.
— No, czegoż chcesz ode mnie? — zapytał.
— Abyście ze mną pojechali do matki i dopomogli mi wytłumaczyć się przed nią...
— O! to sęk! stara di dobrze uszu natrze... Ha! ale jak widzę, wpadłeś już w pułapkę i
wygrzałeś sobie w niej kątek; rób, co chcesz; dziecko, póki się nie sparzy, nie wierzy w
ogień... oparzyć się musisz... Jedźmy!
Stary wziął czapkę, nieodstępny pęcherz z tytoniem, fajeczkę i kij w rękę; siadł na
bryczkę z Aleksym i pojechali do Żerbów.
Tu już szczęśliwy Jaś gospodarował z matką zawzięcie, a że mu uwolnienie się z ławy
szkolnej i wyjście na człowieka i gospodarza niezmiernie pochlebiało, używał szczęścia po
młodemu, nie spał, nie jadł i latał jak opętany; pani Drabicka wstrzymywać go musiała od
zbytku gorliwości. Zastali go lecącego na koniu w pole i właśnie wyjeżdżającego z podwórka;
uśmiechnął się do Aleksego, ukłonił hrabiemu i jak szalony, na złamanie karku poleciał. Pani
Drabicka stała w ganku, poglądając na Jasia razem i na przybywającego Aleksego i
powtarzając w duchu swoje:
— Taki to nie mój Aleksy! ale... — stań się wola Boża.
— Otóż zbiega jejmości przywożę! — zawołał, wysiadając, Junosza.
— Co to! oba byliście w Karlinie?
— Ja nie! — odparł hrabia — aleśmy się spotkali na drodze i że mnie jejmość dawno nie
widziałaś, a musiałaś zatęsknić...
— Miałabym o czym myśleć! — odpowiedziała Drabicka — także hrabia zgadłeś!
— Nigdy się kobiety do uczuć swoich przyznawać nie zwykły, stara sztuka, jejmościuniu.
Roześmieli się starzy oboje.
— Przybyłem tedy — mówił hrabia — razem z atencją i powinszowaniem.
— Znalazłeś mi pan czego winszować? ciekawam?
— Dwóch razem szczęśliwych wypadków.
— Aż dwóch?
— Naprzód, wyniesienia na godność gospodarza tego oto kawalera, który z radości, że
mundur zrzucił, gotów sobie kark skręcić...
— Prawda, i konia mi ochwaci! — dodała pani Drabiska — jemu się nic nie stanie, ale...
— Ma pani rację, ale konia pewnie diabli wezmą, i nie jednego...
— No, a czego drugiego masz mi pan winszować? — Drugie — rzekł Junosza, siadając
na ławie w ganku — daleko ważniejsze i jeszcze nawet pani o tym nic nie wiesz...
— Ot tobie masz... czy stertę nie ogrodzoną bydło nadjadło?
— Gorzej, jejmościuniu, panowie ci syna nadkąsili!
— A! toć o tym wiem...
— Nie ze wszystkim.
— Czy jeszcze jest co nowego?
— Pan Aleksy mianowany został rządcą, plenipotentem i przyjacielem
uprzywilejowanym Karlińskich.
Drabicka spojrzała na syna.
— Co to jest? — spytała.
— Tak, kochana matko, będę gospodarował im... Ultajski droży mi się ze swoją częścią;
więcej dla was w ten sposób niż na tej lichej dzierżawie zarobić potrafię.
— Ot to mu zaświtało w głowie — bijąc w ręce, zawołała matka — to mu poszło na
zgubę, nic go nie wstrzyma.
— Ale cóż to złego? — spytał hrabia.
— I pan mnie o to pytasz? — groźnie odparła wdowa — i to pańskie przekonanie? A na
cóżeś włożył tę siermięgę, panie hrabio, czy żeby się spod niej fałsz wydawał szczerszym?
Czyż pan tak myślisz w istocie, że to szczęście dla mojego syna ze swobodnego człowieka
stać się płatnym sługą?
Stary Junosza brwi ogromnie namarszczył, brodę potarł i głowę spuścił.
— Kiedy z tej beczki zaczynamy — rzekł — kłamać nie będę; ja tego nie pochwalam, ale
wierzę w to, że człowiekowi swobodę zostawić należy; niech robi, co chce, inaczej go
jejmość, trzymając na pasku, zawsze dzieckiem mieć będziesz. — Przecieżem go uwolniła,
ale nie na to, żeby poszedł służyć! — odparła matka.
— Moja kochana matko — przerwał Aleksy — znasz mnie przecie; w lada jaką służbę
bym się nie wprzągł, znam Juliana, to mój przyjaciel... to nie służba..
|
|
Nie sposĂłb jednak zaczynać od nowa. Tylko niemowlÄ™ moĹĽe zaczÄ…c caĹ‚kiem od poczÄ…tkufizykalno-chemiczne wyja[nienie malowidBa, wyja[nienie jego przedmiotowo[ci od strony fizjologiczno-psychologicznej, wyja[nienie dzieBa" od strony historycznej" i wyja[nienie od strony artystycznej")Nastawiamy wtedy ostrość dokładnie na sam obiekt i wykonujemy zdjęcie przy dość dużym otworze przysłony - na tyle tylko redukując jego średnicę, aby głębia ostrości objęła cały...Co więcej, jako dalszy krok przeciw wam wy-
znaczył na następny dzień obrzęd oczyszczenia, aby jego ludzie mogli tu
wejść albo pod pozorem spełnienia służby Bożej57, albo...Osoby chore na ten rodzaj fobii, podobnie jak w przypadku innych fobii, nie są w stanie przebywać w jednym pomieszczeniu z kotem, a czasami wręcz przeraża je sam jego wizeru- f nek...Człowiek ten nazywał się Artur
Prym,
a towarzysz jego Dick Peters!
- Więc znałeś ich pan osobiście?
- A jakże, panie Jeorling! O! ten Prym, była to ciekawa figura! Śmiały...Miasto to nie zostało jeszcze zlokalizowane, jego ruin należy szukać wśród licznych pagórków ruin znajdujących się na stepie al-Dżazira, pomiędzy płynącymi z północy...W celu przyciągnięcia naszej uwagi kot używa dźwięków wysokotonowych, takich samych, jakich używała jego matka, kiedy był małym kotkiem, czasami do tego pukając łapą o podłogę...Około roku 1070
założył szkołę, która przyciągała wielu uczniów i która, z cza-
sem kierowana przez jego zięciów i wnuków, stała się czołową
aszkenazyjską uczelnią,...Autor dokonał odpowiednich wyliczeń i wkrótce po 14 sierpnia 1994 roku poinformował on tę rodzinę że zgodnie z jego teoriami następnym razem ich alarm powinien zawyć około 25...Jego gracz nie wydaje Siły Woli dla uniknięcia wyładowania, a więc dostaje on kopniaka od Paradoksu - wartego dziewięć punktów (jeden za speszenie wulgarnej magyi, trzy za Efekt...
Cytat
Hi mihi doctores semper placuere docenda qui faciunt plus, quam qui facienda docent - ci mi się nauczyciele podobali w uczeniu, którzy raczej czynią niż uczą rzeczy już uczynionych. Do sukcesu nie ma żadnej windy. Trzeba iść po schodach Fidei Defensor (Fid Def lub fd) - obrońca wiary (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach). (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach). (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach) Eripuit coelo fulmen, sceptrumque tyrannis - wydarł niebu piorun, a berło tyranom. Ignorancja nie jest niewinnością, jest grzechem. Browing R |
|