Nie sposób jednak zaczynać od nowa. Tylko niemowlę może zacząc całkiem od początku
Celem jego podróży okazał się zwalisty, szarawy budynek,
któremu szybko nadciągający zimowy zmierzch dodawał
posępności. Ani jedno okno nie rozbłyskiwało światłem, ale
przybysz uznał to za przypadek. Postał chwilę przed dość
obskurną furtką, na której wisiała tabliczka z numerem i nazwą
ulicy, po czym ruszył wzdłuż ogrodzenia sporządzonego
z metalowych segmentów wypełnionych siatką. Nogi rozjeż-
dżały się na twardych lodowych skorupach.
Za najbliższym załomem dostrzegł kilka jasnych okien na
tle muru i zawahał się: ogrodzenie ciągnęło się niestrudze-
nie, ginąc w perspektywie. Niczego, co można by wziąć za
główne wejście, parking albo podjazd. Tylko senna uliczka,
rząd nagich drzew, przyczajony przy krawężniku stary samo-
chód; dalej, po drugiej stronie jakieś ogródki, a może tereny
parkowe, teraz dokładnie przysypane śniegiem.
Kiedy powtórnie stanął przed furtką, było już prawie
ciemno. Rozbłysły lampy, mżąc mętnym światłem, ale budy-
nek pozostał wyciszony i ciemny. Langevin nacisnął dzwonek.
Nic się nie stało. Nacisnął jeszcze raz. Szarpnął nim dreszcz —
robiło się zimno. O powrocie na dworzec i spędzeniu
tam nocy wolał nie myśleć. Drobnych w kieszeni ponad
wszelką wątpliwość nie wystarczy na bilet, co było najmniej-
szym zmartwieniem: plan na dzień dzisiejszy nie przewidywał
możliwości odwrotu.
Zastanawiał się, czy nie powinien pójść w drugą stronę
wzdłuż ogrodzenia; może zbyt pochopnie zawrócił poprzed-
nio? Nigdy nie grzeszył konsekwencją, brał się za coś, natych-
miast potem rzucał, szukał czego innego, znowu rzucał —
właściwie całe jego dotychczasowe życie składało się z serii
nieudanych podejść. Było to życie ludzkiej molekuły, potrą-
canej przez inne w ramach opisanego dawno przez fizykę
zjawiska ruchów Browna. Ileż razy wydawało mu się, źe zry-
wa z przeszłością, zamyka rozdział, wykonuje radykalne posu-
nięcie, które wyrwie go z niskoenergetycznego sektora,
ale mijały tygodnie, radykalizm wietrzał, sechł i zwyczajniał,
i pewnego dnia stawało się jasne, że nie ma się co oszukiwać.
Rozmyślając tak nie zdejmował palca z dzwonka, na próż-
no usiłując zbudzić nachylonego nad nim ciemnego kolosa.
Trwało to o wiele za długo. Człowiek musi się pogodzić,
że pewne miejsca na zawsze pozostaną dla niego niedostęp-
ne, jak szczyt Everestu. Że gramoląc się ku nim, ponawiając
uparcie próby skazuje się co najwyżej na śmieszność —
ot, żaba podskakująca ku księżycowej tarczy. Podobno są
tacy co wierzą, że całe życie człowieka zostało z góry
zaprogramowane, jak bieg pociągu. Gdyby jeszcze wiedzieć,
które działania mieszczą się w przyznanym przez los paśmie,
można by przynajmniej uniknąć upokorzeń i zbędnej szar-
paniny.
Langevin stracił nadzieję na sforsowanie bramy. Tkwił
przed nią po prostu dlatego, bo nie wiedział co począć.
Ze stanu apatii wyrwał go gwałtowny łoskot: drzwi budynku
odskoczyły, wychylił się spoza nich niewysoki mężczyzna
i pokręciwszy głową, jakby kogoś szukał, zapytał z nie
ukrywaną niechęcią:
— Pan do kogo?
— Z ogłoszenia — powiedział Langevin i pomachał
gazetą. — Przeczytałem, że ktoś poszukuje...
— Nie dawałem żadnego ogłoszenia — przerwał mu
opryskliwie tamten. — Pan się pomylił. Niech pan lepiej
stąd idzie.
Drzwi trzasnęły gasząc plamę światła na śniegu i Lan-
gevin znowu został sam. Bezmyślnym ruchem nacisnął guzik.
Było mu dokładnie wszystko jedno.
I włedy spostrzegł, że solidne skrzydło bramy uchyliło
się. Momentalnie znalazł się u drzwi, które również ustąpiły.
Za nimi był krótki korytarz, przechodzący w obszerny hali,
a wfasciwie studnię otoczoną z trzech stron schodami. Świa-
tło zalewało tylko część parterową; co się mieściło wyżej,
można było jedynie domniemywać. Potężne cielsko gmachu
wytłumiało wszelkie odgłosy i Langevin, który spodziewał
się, że jego wtargnięcie wywoła incydent, stanął zaskoczony.
— Witam pana — powiedział z tyłu ostry głos bez
śladu emocji — skoro pan już wszedł.
Mężczyzna był wysoki, w czarnym swetrze, gładko
ogolony; z całą pewnością nie ten, który usiłował go spła-
wić.
— Drzwi były otwarte — wybąkał Langevin. — Prze-
praszam. .. ja z ogłoszenia.
Wydało mu się, że mężczyzna wykonał niechętny ruch,
płynnie zamieniony w gest zaproszenia. Rozsiedli się w nie-
wielkim gabinecie. Fotel był jedną wielką poduchą i Lange-
vin zapadł się weń z rozkoszą.
— Zatem słucham pana — powiedział mężczyzna.
— Jestem malarzem, moje nazwisko Langevin — odcze-
kał chwilę w bzdurnej nadziei, że tamten może ssłyszał
o nim, ale twarz mężczyzny pozostała nieprzenikniona. —
Zobaczyłem w „Mondzie" ogłoszenie, które mnie zaintereso-
wało. .. wsiadłem w pociąg i przyjechałem. To wszystko.
— Mógłbym rzucić okiem? — mężczyzna nachylił się
nad biurkiem i Langevin podał mu gazetę. Przyglądał się
czytającemu, który poświęcił ogłoszeniu nie więcej niż kilka
sekund, potem przerzucał płachty papieru, aż trafił na kolumnę
sportową, wreszcie obejrzał całość jak fenomen z innego
świata i zwrócił właścicielowi.
— Potrzebujemy malarzy — przyznał niechętnie — ale
dobrych malarzy. Najlepiej uznanych, panie Langepiv...
— Langevin.
— Langevin
|
|
Nie sposĂłb jednak zaczynać od nowa. Tylko niemowlÄ™ moĹĽe zaczÄ…c caĹ‚kiem od poczÄ…tkuU Roosevelta czekało premiera ciepłe powitanie i perspektywa korzyści, jakie mógłby wyciągnąć, via Wielka Brytania, z ustawy o pożyczkach i dzierżawie...Z płóciennej torby wyciągnęła okładkę bedekera i odczytała zapisane na niej imię i nazwisko: Nasef Malmud, 180 Shari el Tahrir...Sebell czuł, podobnie jak i Menolly, nabożną cześć, kiedy wyciągnęli ręce, żeby pogładzić gładkie drewno upadłego olbrzyma...W tym samym momencie pojawił
się nie wiadomo skąd jakiś
człowiek prawie nie mówiący po
angielsku i z ufną miną
wyciągnął banknot
pięćsetfrankowy...Chociaż nieprzyjaciel przed nim wciąż swe siły uzupełniał, to jednak stosunek sił wobec naturalnej siły obrony w górach pozwalał oddziałom z otuchą spoglądać w przyszłość*)...Łatwo wyciągnąć wniosek, że naro-
dowosocjalistyczna reakcja przeciw niszczącym
wpływom naturalizmu żydowskiego na narodowe życie
Niemców prowadzi nie tylko do...Uniesione płynnym ruchem do tyłu wędzisko muchowe pociąga za sobą linkę, która także szybuje do tyłu i prostuje się w powietrzu...Pociągi pędzące na północ, szczególnie w samo serce niemieckiego biznesu, są spokojne i pełne zmęczonych mężczyzn w wygniecionych po całym dniu garniturach, z poluzowanymi...Honoria uchwyciła sweter Amy przy szyi, pociągnęła go do góry i przesunąwszy ją
przez pół parapetu, zaczęła wypychać przez okno...Chociaż Londyn i Buenos Aires
Ampn/?-"^ lejnych "szczytach" ihp^16"10 Ameryki Łacińskie) Stanom 7- A nadal rościły pretensje do wysp, to jednak w 1990 r...
Cytat
Hi mihi doctores semper placuere docenda qui faciunt plus, quam qui facienda docent - ci mi się nauczyciele podobali w uczeniu, którzy raczej czynią niż uczą rzeczy już uczynionych. Do sukcesu nie ma żadnej windy. Trzeba iść po schodach Fidei Defensor (Fid Def lub fd) - obrońca wiary (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach). (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach). (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach) Eripuit coelo fulmen, sceptrumque tyrannis - wydarł niebu piorun, a berło tyranom. Ignorancja nie jest niewinnością, jest grzechem. Browing R |
|