Pierwsza seria Craiga wbiła się o kilka centymetrów za blisko, ale na właściwej wysokości; druga seria padła odrobinę za bardzo w lewo, a Maszona ostrzelał się i potoczył dalej...
Katalog znalezionych haseł
 
Cytat
Dlaczego trzeba całego życia, by sobie uświadomić, że złowróżbne znaki pojawiają się równie często jak ptaki na czereśni? Jonathan Carroll - Zaślubiny patyków
Start Koniec... Duclos... XIV...
 
  Witamy

Nie sposób jednak zaczynać od nowa. Tylko niemowlę może zacząc całkiem od początku
Jeden z żołnierzy wskoczył na wzniesienie i zaatakował, robiąc uniki jak ąuarterback z piłką; Craig skierował broń w jego stronę. Trafił go już pierwszą serią, zaczynając od wysokości krocza i idąc w górę po brzuchu i klatce piersiowej. Kałasznikowy były znane z tego, że przy strzałach odskakują do góry, i Craig to wykorzystał. Żołnierz wypuścił karabin z rąk, zakręcił się gwałtownie wokół własnej osi, opadł na kolana i runął na twarz jak modlący się muzułmanin. Wysoki Maszona podniósł się błyskawicznie, krzyknął jakiś rozkaz i zaczął się zbliżać; drugi mężczyzna szedł dwadzieścia kroków za nim. Craig, zadowolony, przesunął muszkę na niego. Nie mógł teraz nie trafić. Kałasznikow podskoczył raz i szczęknął przy pustej komorze. Maszona szedł dalej nietknięty. Craigowi przeładowywanie nie wychodziło już tak szybko jak kiedyś; wycelował w Maszonę o ten ułamek sekundy za późno i kiedy nacisnął spust, tamten zniknął z pola widzenia pod brzegiem wzniesienia, a seria Craiga przeleciała nad nim, nie wyrządzając mu żadnej krzywdy. Craig zaklął i skierował lufę w ostatniego żołnierza, któremu do bezpiecznego miejsca brakowało pięciu kroków. Strzelał na ślepo, ale jedna szczęśliwa kula z długiej serii trafiła go w usta i odrzuciła mu głowę do tyłu niczym mocny cios pięścią. Burgundowoczerwony beret, błyszczący w porannym świetle jak ładny ptak, wzledał wysoko w powietrze, a żołnierz osunął się na ziemię. Czterech z pięciu przez pierwsze dziesięć sekund to dużo więcej, niż Craig mógł oczekiwać, ale piąty żołnierz, najbardziej niebezpieczny, ciągle żył i krył się pod osłoną wzniesienia — na pewno zauważył plujący ogniem wylot jego lufy. Znał dokładnie pozycję Mellowa. — Leż pod matą — Craig polecił Sally-Anne i pociągnął druty pozostałych trzech granatów. Wybuchy nastąpiły niemal jednocześnie; rozległ się grzmot jak przy salwie burtowej ze wszystkich dział okrętu wojennego i w tym kurzu i płomieniach Craig się poruszył. Skierował się prosto i na prawo, przebiegł trzydzieści kroków zgięty wpół, z załadowanym kałasznikowem w ręku; rzucił się do przodu i przetoczył, a potem czekał, leżąc na brzuchu i obserwując miejsce pod 207 wzniesieniem, gdzie zniknął Maszona, ale rzucając też szybkie spojrzenia w lewo i prawo. Światło było lepsze, szybko zbliżał się świt. Maszona poruszył się. Szybki jak mamba, wyszedł na wzniesienie — mała sylwetka na tle białej panwi — tam gdzie Craig się go nie spodziewał. Musiał przeczołgać się na łokciach pod wzniesieniem i był daleko na lewo od Craiga. Mellow wycelował w niego, ale nie strzelił — ta nikła szansa nie była na tyle dobra, żeby miał zdradzić swoją pozycję — i Maszona zniknął w niskich zaroślach pięćdziesiąt kroków od niego. Craig poczołgał się, żeby przeciąć mu drogę; poruszał się powoli jak dżdżownica, nie wydając dźwięku, nie wzbijając kurzu, cały zamieniony we wzrok i słuch. Płynęły długie sekundy ciągnące się jak melasa, a Craig posuwał się wolno do przodu wiedząc, że Maszona musi kierować się w stronę miejsca, gdzie on zostawił Sally-Anne. Wtedy dziewczyna krzyknęła. Każdym nerwem zareagował na ten krzyk; tamci dwoje podnieśli się z zarośli — szarpiąca się i drapiąca jak kot Sally-Anne i trzymający ją za włosy Maszona; klęczał na kolanach, ale przytrzymywał ją z łatwością i obracał nią tak, aby udaremnić każdą próbę strzału. Craig zaszarżował. To nie była świadoma decyzja. Bezwiednie zerwał się na nogi i rzucił przed siebie, wymachując kałasznikowem jak maczugą. Maszona zauważył go i puścił Sally-Anne, która zrobiła kilka kroków w tył i upadła. Maszona pochylił się pod obracającym się karabinem i, wstając z kolan, uderzył Craiga ramieniem w żebra. Craigowi broń wypadła z rąk, ale schwytał przeciwnika za bary i trzymał z desperacją, usiłując złapać oddech, który stracił wskutek uderzenia. Maszona zdając sobie sprawę z tego, że karabin jest bezużyteczny w bezpośrednim starciu, upuścił go i walczył rękami. Przy tym pierwszym kontakcie Craig wiedział już, że Maszona jest dla niego po prostu za silny. Był wysoki i ciężki, a doświadczenie nadało mu twardość czarnego antracytu. Zarzucił długie ramię na kark Craiga, ale ten, zamiast się oprzeć, cały ciężar ciała skierował w tę samą stronę, w którą ciągnął go żołnierz. To go zaskoczyło i obaj pokoziołkowali na ziemię. Znajdując się nad przeciwnikiem, Craig kopnął metalową nogą, ale go nie trafił. Maszona obrócił się i znów uderzył. Craig przyjął cios i zwarli się pierś w pierś, tocząc się jeden na drugim, gniotąc ostre zarośla, z sykiem wypuszczając sobie w twarz oddech. Maszona jak wilk szczęknął białymi kwadratowymi zębami przy twarzy Craiga. Gdyby trafił, odgryzłby mu nos albo zranił policzek. Craig widywał takie zdarzenia podczas burd w piwiarniach. Zamiast cofnąć głowę, Craig pochylił ją do przodu i uderzył Murzyna czołem w usta. Jeden z siekaczy Maszony złamał się przy dziąśle i usta zalała mu krew. Craig odchylił się, żeby jeszcze raz uderzyć go głową, ale 208 Maszona znalazł się nad nim i nagle wyjął nóż wojskowy z pochwy z tyłu paska. Zdesperowany Craig schwycił go za nadgarstek i w ostatniej chwili powstrzymał cios. Poturlali się i Maszona znalazł się na wierzchu; siedział okrakiem na Craigu z nożem w prawej ręce; ostrze jasnym, srebrnym czubkiem zbliżało się w stronę gardła i twarzy Craiga. Wyciągał w stronę wroga obie ręce, jedną trzymał nadgarstek Maszony, drugą w zgięciu jego łokcia, ale nie mógł go powstrzymać. Czubek noża powoli się zbliżał, Maszona odrzucił nogi w tył i jedną wcisnął między nogi Craiga, przygważdżając go jak kochanek. Nóż schodził w dół, twarz Maszony opuchła z wysiłku, złamany ząb czerwieniał od krwi, która spływała po brodzie i kapała na odwróconą twarz Craiga, oczy w sieci brązowych żyłek wychodziły mu z orbit. Craig opierał się z całej siły. Czubek noża zatrzymał się na sekundę, a potem znów ruszył w dół i dotknął skóry Craiga w dołku, gdzie stykały się obojczyki. Kłuł jak igła strzykawki, wbijając się w skórę. Craig z przerażeniem poczuł, że Maszona przygotowuje się do ostatecznego pchnięcia, którym srebrna stal przetnie jego krtań — i wiedział, że nie może temu zapobiec. Nagle jakimś cudem głowa Maszony zmieniła kształt; wykrzywiła się jak gumowa maska na Halloween, zapadła do środka, zawartość czaszki zaś wytrysnęła ze skroni fontanną — a Craiga ogłuszył odgłos wystrzału

comp
Nie sposĂłb jednak zaczynać od nowa. Tylko niemowlÄ™ moĹĽe zaczÄ…c caĹ‚kiem od poczÄ…tkuPodobnie równie| jak nie zawsze z bojazni wynika rozpacz, lecz tylko wtedy, gdy bojazD ta osignie wielkie nat|enie, tak samo z nadziei nie zawsze wynika odwaga, ale tylko wtedy, gdy nadzieja ta jest bardzo mocnaHolocaust 479 W każdym bądź razie, bezpośrednio przed, w trakcie i bezpośred- nio po pierwszej wojnie światowej, tacy nieżydowscy Żydzi byli zna- czącymi...Być może częściowo dlatego, że tak bardzo chciałbym spłatać Sigfridowi figla, a częściowo również dlatego, że wszystko tu pozmieniał...Wspomnienia samego Conrada nie są godne zaufania, Pisze, że właśnie w Krakowie przeżył pierwszą miłość, trudno w to uwierzyć, bo kobieta ta - Janina Taubówna -miała wtedy osiem...Młoda koala w pierwszym okresie życia przebywa w torbie matki, stale uczepiona sutka, po upływie zaś sześciu miesięcy staje się już na tyle samodzielna, że wyłazi na zewnątrz i...Wyliczano wielkie dzieła, jakich Bank Powszechny już dokonał, rozwodzono się nad pierwszymi zawrotnymi sukcesami, zachwycano się wielkimi dywidendami, jakich nie...Cennino Cennini napisał, że Giotto jako pierwszy „przeinaczył sztukę malowania z greckiej na łacińską i nowoczesną ją uczynił"52...Przy pierwszej prezentacji, kiedy serdecznym tonem wyjaśniałem mu zasady działania piły do cięcia kości, nagle się zatchnął, wytrzeszczył oczy, policzki mu poczerwieniały i...Robociarze odnoszą się do niej bardzo przyjaźnie, niejeden już otrzymał od niej garniec mleka i znają ją; oprowadzają ją po kopalni, po barakach, stajni, kuchni, piwnicy i...Dla wiernych czytelników Mitu Syzyfa, wydanie niepublikowanej dotąd, pierwszej powieści Camusa, zatytułowanej Śmierć szczęśliwa, może być powrotem do takiej właśnie,...
Cytat

Hi mihi doctores semper placuere docenda qui faciunt plus, quam qui facienda docent - ci mi siÄ™ nauczyciele podobali w uczeniu, ktĂłrzy raczej czyniÄ… niĹĽ uczÄ… rzeczy juĹĽ uczynionych.
Do sukcesu nie ma żadnej windy. Trzeba iść po schodach
Fidei Defensor (Fid Def lub fd) - obrońca wiary (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach). (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach). (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach)
Eripuit coelo fulmen, sceptrumque tyrannis - wydarł niebu piorun, a berło tyranom.
Ignorancja nie jest niewinnością, jest grzechem. Browing R

Valid HTML 4.01 Transitional

Free website template provided by freeweblooks.com