Nie sposób jednak zaczynać od nowa. Tylko niemowlę może zacząc całkiem od początku
Postura, gęba, szata gwardzisty. Jak tykwy, jak
woskowe lepianki, minął gapiów. Skoczył na perorowany kobierzec, mgnieniem oka
był już przy epuzerze. Na wyciągnięcie ręki, na cięcie klingi. Sirno spojrzał mu
w twarz, przeraził bardziej desperacją tego człowieka niźli wizją swej śmierci.
Mógł to zrobić. Tamten się zawahał. Po raz ostatni w życiu.
Z ukosa, trzymający poprze tłum prostacki kapturnik, gdy wszyscy, jak wszyscy,
nie raczył nawet uniżyć, nie chybił. Nie rozpatrywał nawet kwestii posiadania
czy nie kolczug. Nie zastanawiał się, bo i nie musiał. To był cug bezwarunkowy.
Jego celność...naiwnie proste? Nóż, jak gabarytowo ze trzy kordelasy przerył
gardzielą.
On? Mnich - Athrobus bez dwu zdań.
Napastnik? - gwardzista, żachnął, o dziwo dobył jakiś dźwięk z niemal
przepołowionej szyi. Runął tuż obok króla. Potulnie już jednak, jak baranek.
Brzdęk, najpierw głowa, a po długim wydawało by się sztucznie długim milczeniu,
brzeszczot. Opuszczone strachaniem, kwietne wianki kruczych druhen, zabarwiły
się jednobarwnie. Monotonną, acz wyrazistą czerwienią.
Wszystko to w trwaniu, może nie trzy mrugnięcia powiek. Na środek gdy, już po
wszystkiemu, wyskoczyło w katedrę kilku mundurowym. Akuratnie - tak samo
przebranych jak trup. Goście, jak owce przez juhasa rozganiani, postąpili się w
tył. Jakiś mały krzywonosy typek, czął paskudnie kląć i dyrygować strażnikami.
Momentalnie, szlag trafił całą atmosferę. Zalayeta znał go. Bardzo dobrze. To
Snorr, w ciąż bez sukcesów, wciąż tyle lat na służbie! Kapitan, cha!
Snajper - majak - znikły.
- Panie...!? Co ci, jak...
- Doskonale, a ty?
Strzepał kurz. Choć drwina - to po prawdzie, nawet przy wrzecionie więcej
ryzykujesz. Z czarta zrodzony łotr!
- Ja...eee....
Mag opatrzył spojrzeniem mnicha. Popatrzył w stronę bohatera. Zajrzał w to
miejsce, lecz dotknął pustki. Popatrzył po Guin - Mienie, jeszcze bardziej
zdezorientowanym, boć, oczywista, dopiero wybudzonym. Popatrzył po sobie -
Gdzie? - Zapytał - Gdzie JA byłem?
Cuchnęło, ale nie kapustą. Ktoś najzwyczajniej w świecie popuścił w portki. I
nie był raczej wysublimowany w swym geście.
Elryk stał już na nogach. Larlis stała, dzieci, podnosił się damski korowód.
Król nie bacząc na nic, na pytania, na indagacje momentalnie utkanego, jakby z
powietrza cyrulika, górował nad martwy ciałem. Obrócił. Nie nogą, o dziwo, ręką.
Znał. Znał!
Snorr darł mordę, bezlitośnie.
- To Godglory.
Powiedział niepewnie. Odważył, zaznaczyć jeden z żołnierzy.
- Godglory? Godglory...
Powtarzał, wiosłował pamięcią Król.
- Tak Adler Godglory! To nasz! Służbista jak ja! Nie przebieraniec! My z jednej
wioski,
z jednego punkta się zaciągnęli!
- Godglory...
- Jak wspominał już! Alder ci on. Jego siostra, na zamku u Pana za damę robiła.
Fraucymer, psia mać! Ale padła, zabiła się. Ludzie gadali, że ktoś ją sztyletem
paskudnie pochartał, a i odtąd on ci cosik...
- Wiesz coś o tym?
Snorr obruszył się bezsilnie.
- Zwykła kurwa, co tu dużo gadać!
Zawyrokował autorytarnie, i bardzo dystyngowanie, w swoim charakterze
Szeregowy. Co wrażliwsza z dam już, już gotowała się do "zejścia". Jednak nie
było komu poprowadzić. Pozostał ino, pąs. Larlis, tylko ona, jakaś inna. Jakby z
zupełnie innej bajki.
- Racja racją, bezwstydnica do łoża lazła, jak giez do łajana!
- Ona...Godglory...Co jest! - Poderwał się, ożywił nagle Sirno - Co tak,
stanęliście! TaQulli kontynuujemy. Pozbierać mi to ścierwo z podłogi! Ślub
przecież mamy, minstrele grać!
- Ależ...
-Grać!
Śmierdziało, ktoś popuścił w portki .Zabawa się przedłużała, trzeba więc i było
sobie jakoś ulżyć przed ucztą.
- Coś, się stało? Coś przegapiłem Zalayeta?
- Nic drogi Leo, najzupełniej w świecie nic się nie wydarzyło. Jest świetnie,
wspaniale!
***
Larlis - Przyszła królowa skręciła paskudnie rzepkę, Kolano. Bestialska
posadzka! Cicho, nie pisnęła, nikt nie przyuważył. Bo nikt nie patrzał .Nie
poskarżyła się, nie mówiła, bo i nie nawykła od przyjazdu gadać. Nawyknie, juści
sakramentalne wyzna "Tak..."
***
Był pokurczny, więc dwu chłopa z ledwością zdało sprawę. Za nogi golasa,
rozhuśtać i wio - poszedł w piec! A co tam! Ważne, że spokój. Ważniejsze - nie
trzeba i tłuc oskardem mogiły. Jeszcze li tylko wpisówka u brygadzisty - i
wiśta, wolny wieczór!!
- Śmierdzi!
- Z początku, czekaj aż ogień bebechy przeżre.
- Tak?
- Lata praktyk, przyjacielu!
***
- Jak tam u ciebie, chigh?
- Czuje...że to mnie, dzisiaj stąd wyniosą.
- Błąd, błąd mój Cześniku, chigh...
- Błąd?
- Ono błąd. Wiesz li, to dopiero początek, a zanim się do wina dorwiemy to ho,
ho, chigh... Czasu braknie. Mówię, od spusta się nie odkleisz!
- Tuszysz?
- Nie, nie, to nie dla mnie. Nie mam teraz, chigh czasu myśleć...Zapodaj mi tu
salaterkę co? Tak, tak tę z goloneczką.
***
Na wąskich, stłoczonych do granic możliwości uliczkach gotowało się jak raki
ukropie. Jak krochmal we wrzącej bali. Kobiety, nieliczne dzieci, starszyzna,
gdzieniegdzie gwardziści, gdzieniegdzie grodowy czy kupiec. Pokosie, miazga
trupów. Leciały tynki, płonęły strzechy, runęła sztukowana kamienica. Żagiew
biła już nad barbakanem. Dostali się, zdławili opór. Budynek tonął w
złotokrwistych łzach
|
|
Nie sposĂłb jednak zaczynać od nowa. Tylko niemowlÄ™ moĹĽe zaczÄ…c caĹ‚kiem od poczÄ…tkuJest to proces podwójny, kostnienia ochrzęstnego idącego od zewnątrz chrząstki i śródchrzęstnego lub śródchrząstkowego, kiedy to punkty kostnienia powstają w chrząstce...Może dlatego, żeby jakoś się pocieszyć? A może - i mnie rozweselić? Najprawdopodobniej rozumiała, że mnie, kochane-mu łajdakowi, nie jest teraz zbyt słodko, kiedy leżę jak...W celu przyciągnięcia naszej uwagi kot używa dźwięków wysokotonowych, takich samych, jakich używała jego matka, kiedy był małym kotkiem, czasami do tego pukając łapą o podłogę...Ileż różnych książek przeczytał podczas tych piętnastu lat! Czytał wszystko, co mu wpadło pod rękę, z wyjątkiem dzieł teologicznych, a kiedy czytał, wszelkie drobne...Pogarda Hitlera dla slabych wychodzi szczegolnie jaskrawo, kiedy mowi on o ludziach, ktorych cel polityczny - walka o narodowe wyzwolenie - przypomina cele, do ktorych sam...Wychowany w kulturalnym domu mieszczańskim, w ustalonych zasadach i obyczajach, zawsze częścią swej duszy związany był z normami świata mieszczańskiego i wtedy nawet, kiedy...Jakie
znaczenie mogła mieć jedna wysepka, tak nieciekawa pod względem krajobrazowym, a na
dodatek jałowa, kiedy jest jeszcze siedemset innych? Cena była właściwa, a wyspa...ROZDZIAA VIII
MATKA
Ka|dego rana, kiedy pan dyrektor zasiadaB do [niadania, zastawaB przy swoim nakryciu wszystkie listy i gazety, które nadchodziBy rann pocztStawiam dolary przeciw pestkom, iż mogłabyś usłyszeć całą prawdę o niej, a kiedy dowiesz się o pewnych rzeczach, pękną wreszcie te przeklęte więzy, krępujące cię nawet po jej...Hrabia był jej trzecim
mężem,
staruszkiem, który ją ubóstwiał i który uprzejmie zmarł trzy lata temu, kiedy
znudził się
żonie...
Cytat
Hi mihi doctores semper placuere docenda qui faciunt plus, quam qui facienda docent - ci mi się nauczyciele podobali w uczeniu, którzy raczej czynią niż uczą rzeczy już uczynionych. Do sukcesu nie ma żadnej windy. Trzeba iść po schodach Fidei Defensor (Fid Def lub fd) - obrońca wiary (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach). (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach). (tytuł Henryka VIII bity na wszystkich brytyjskich monetach) Eripuit coelo fulmen, sceptrumque tyrannis - wydarł niebu piorun, a berło tyranom. Ignorancja nie jest niewinnością, jest grzechem. Browing R |
|